W sumie o czym tu pisać, w większości przypadków jeśli ktoś może przeczytać ten tekst, to może również chodzić. Ale samo chodzenie to nie wszystko, myślę, że ten temat może się przydać nie tylko w turystyce, ale również w sytuacji zagrożenia. Zapraszam!
Wydaje się, że chodzenie to rzecz prosta i nie wymagająca większej filozofii. Coś w tym jest, jeśli nie mamy problemów ze zdrowiem i nie dźwigamy Bóg wie ilu kilogramów na plechach, to jeśli teren sprzyja można iść i iść. Gorzej jest jednak jeśli, któryś z tych czynników przestaje nam sprzyjać. Wtedy nawet jeden z nich może skutecznie utrudnić nam marsz. Na nasz zasięg ma wpływ wiele czynników, między innymi: nasze zdrowie, obciążenie, tempo, warunki pogodowe, teren po jakim się poruszamy oraz aktualna sytuacja. Oczywiście ile ludzi, tyle zależności, ale moim zdaniem jest to kluczowa szóstka i na niej chciałbym się skupić.
Zanim jednak przejdziesz dalej, zapraszam na film o chodzeniu, a raczej podejściu, który realizowany był podczas zdobywania Babiej Góry. (Pierwsza rada już teraz… zanim nie złapiesz na dobre tempa nie gadaj, bo możesz się zasapać:D)
Wracając do naszych czynników wpływających na zasięg marszu:
Zdrowie:
Jak wszyscy wiemy, to co nas najczęściej ogranicza to nasze ciało i jego możliwości. Jeśli jesteś chory, masz nadwagę, ogranicza Cię brak kondycji to musisz brać poprawkę na to, że możesz mieć problemy z dotrzymaniem planowanego tempa. W zeszłym roku podczas wyprawy w Izery, zdecydowałem się na marsz pod obciążeniem, gdy byłem dość podziębiony. W skrócie. Pierwszy dzień był straszny… nie mogłem dotrzymać tempa i ciągle brakowało mi tlenu. Na zmianę raz zimno, raz ciepło… Jednym słowem doszedłem, ale ledwo… Drugiego dnia podreperowałem zdrowie i już było o niebo lepiej – więcej o wyprawie przeczytasz tu. W przypadku gdy wiesz, że jesteś chory dostosuj tempo do swoich możliwości. Jeśli się przegrzejesz i zabraknie Ci sił możesz jedynie pogorszyć swoją sytuację.
Oczywiście w przypadku ,gdy mamy do czynienia z marszem o charakterze turystycznym powinniśmy w miarę możliwości zrezygnować z niego jeśli nasz stan w skutek wysiłku może ulec pogorszeniu. Jeśli jednak nie mamy innego wyboru i jesteśmy zmuszeni do wysiłku, jakim niewątpliwie jest daleki marsz, koniecznie należy dostosować tempo do własnych możliwości. Zaleca się regulowanie tempa za pośrednictwem dostosowanych do możliwości postojów. Jeśli zaczynasz zwalniać, twój oddech staje się nieregularny – zatrzymaj się, uspokój oddech i obniż tętno. Brak regulacji oddechu może prowadzić do hiperwentylacji oraz omdlenia. Jeśli czujesz, że ty lub ktoś z ekipy przestaje panować nad oddechem zatrzymajcie się i zacznijcie spokojnie oddychać razem. Pomocne, może okazać się, oddychanie przez torbę lub złożone ręce. Doprowadzi to do zwiększenia poziomu dwutlenku węgla w płucach i pozwoli na uspokojenie oddechu. Chyba nie trzeba mówić, jak groźne może być omdlenie podczas górskiej wycieczki.
Obciążenie:
Im lżej tym dalej. Taka zasada w sumie określa to w jaki sposób zwiększyć nasz zasięg. Jeśli przesadzimy z bagażem, to niestety odczujemy znaczny spadek mocy. Pod obciążeniem szybciej się męczysz oraz łatwo o kontuzję. Już nie wspomnę o obolałych plecach, które bez odpoczynku z czasem nie będą chciały z nami współpracować. Aby tego uniknąć, warto zabierać ze sobą tylko najpotrzebniejsze rzeczy. Z doświadczenia wiem, że 15-20kg to mój max, z czego górnej granicy obciążenia powinno się unikać.
Przedział, który podałem oczywiście obejmuje całość ładunku z zapasem wody, jedzenia oraz schronieniem. Jak wcześniej wspomniałem, im mniej kilogramów, tym więcej kilometrów przed nami. Przed wyjściem spójrz na swój plecak i zacznij eliminować zbędny balast. W miarę możliwości ogranicz jedzenie i wodę, do niezbędnego minimum. Nic bardziej nie wkurza jak wyjmowanie z plecaka po marszu niewykorzystanych racji… Jeśli masz możliwość uzupełniać wodę pitną po drodze, to nie noś więcej jak 2 litry (oczywiście jeśli pozwalają one na pokonanie dystansu pomiędzy źródłami wody). Oczywiście można by godzinami pisać również o produktach typu ultra-light… ale na to może przyjdzie czas później.
Tempo:
Katowany silnik daleko nie pojedzie. Analogicznie jeśli nie masz kondycji, a zaczniesz biec, szybko spalisz swoje zapasy tlenu i staniesz jak syrenka ze zmieloną skrzynią biegów. O regulowaniu oddechu mówiłem w filmiku oraz podczas omawiania zdrowia. Prawidłowe oddychanie jest kluczem do zwiększenia wydolności. Aby osiągnąć jak najlepsze wyniki trzeba dostosować tempo do własnych możliwości. Jeśli nie będziemy poruszać się w zalecanym przez nasz organizm “zakresie obrotów” to zwyczajnie skończy się nam nasze paliwo, czyli wydolność. Wolniej nie znaczy wcale gorzej, jeśli niższa prędkość przekłada się na możliwość dalszego działania. Energią trzeba umieć zarządzać, w razie “W” zawsze trzeba mieć jej zapas.
Warunki pogodowe i terenowe
Jak wiadomo warunki terenowe jak i pogodowe mają duży wpływ na marsz oraz wszelkie inne działania w terenie. Niesprzyjające w skrajnych przypadkach potrafią całkowicie uniemożliwić nam wszelkie możliwości działania, przy szczęściu uziemiając nas w bezpiecznym miejscu. Żyjemy jednak w takich czasach, gdzie poza nagłą zmianą pogody, jeśli chodzi o aspekty naturalne, jesteśmy w stanie sporo przewidzieć, a co za tym idzie zaplanować. Korzystając z map oraz prognozy pogody możemy dostosować nasze działanie do planowanych warunków. I właśnie planowanie, jest kluczem do sukcesu współdziałania w tej dziedzinie. Planując naszą trasę, jednocześnie biorąc poprawkę na pogodę, możemy uniknąć wielu nieprzyjemnych sytuacji jak np. schodzenie trudną trasą po zmroku, gdy źle ocenimy czas marszu lub uziemieni przez uniemożliwiające dalszy marsz warunki. Oba te aspekty należy zestawić ze sobą tak by uniknąć sytuacji, w których jednocześnie oba te czynniki są negatywne. Oczywiście już jeden z nich może stworzyć dla nas spore zagrożenie. Natomiast jeśli ten drugi jest sprzyjający to zawsze mamy o 50% więcej szans na sukces. Dodatkowo planując trasę marszu możemy lokalizować przydatne podczas przemieszczania się punkty np. możliwe schronienia, źródła wody, czy też punkty orientacyjne. Znajomość trasy jest bardzo cenna, szczególnie gdy nasze plany się zmienią i jesteśmy zmuszeni do improwizowania.
Muszę tu wspomnieć o aspekcie rekreacyjnym. Większość z nas preferuje aktywny tryb życia, często reprezentowany poprzez szeroko pojętą turystykę. Jeśli mówimy o pieszym pokonywaniu szlaków chciałbym przypomnieć o zdrowym rozsądku. Ostatnie miesiące pokazały jak kiepskim pomysłem jest atakowanie szlaków, których warunki są dla nas zwyczajnie za ciężkie. Liczne wypadki, w tym również śmiertelne powinny uświadamiać wszystkich/ nawet tych dobrze przygotowanych o zagrożeniu jakie płynie z lekceważenia natury oraz własnych możliwości. Podczas podejścia na Babią Górę mieliśmy okazję doświadczyć tego w jak szybki sposób zmieniają się warunki na szlaku. Dosłownie nie wiadomo kiedy na szlaku pojawił się lód, który skutecznie utrudniał przemieszczanie się. W takich warunkach nie trudno o skręcenie kostki lub poważniejszy uraz. Przypominam i zachęcam do zapisania sobie numeru kontaktowego do GOPR tel: 601 100 300 oraz instalacji aplikacji RATUNEK. Jeśli sytuacja tego wymaga nie bójmy się wzywać pomocy. Jednak, aby nie była ona potrzebna zacznijmy od zdrowego rozsądku.
Sytuacja
Wszystko to co napisałem powyżej może okazać się teraz nie ważne… Dlaczego? Bo jak śpiewała Anita Lipnicka “Wszystko się może zdarzyć”… Wprost oznacza to, że nigdy nie wiesz co Cię może spotkać. W sytuacji ew. lub bezpośredniego zagrożenia zareagujemy inaczej niż gdy będziemy bezpieczni. Pod wpływem adrenaliny ludzki organizm jest gotów na pokonywanie swoich barier i robienia rzeczy, których w zwyczajnych warunkach by nie podołał. Istnieje również możliwość, że zwyczajnie osoba poddana tak silnym bodźcom zwyczajnie zemdleje. Niestety, o tym jak się zachowamy nie dowiemy się wcześniej jak tylko w wyżej wymienionej sytuacji. Możemy starać się symulować podobne warunki, jednak nigdy nie osiągniemy identycznych efektów. Warunki panujące podczas realnej ewakuacji całej rodziny, mogą zburzyć nasz plan działania. Może się okazać, że np. 2 lub 3 osoby są ranne, a nie możecie dłużej przebywać w tym miejscu. Co wtedy? Trzeba zawczasu planować, wszelkie możliwe działania biorąc pod uwagę różne czynniki. Planując nawet na sucho swoje działania, zwiększamy bezpośrednio ich powodzenie w praktyce. Z doświadczenia wiem, że pod presją można robić wiele rzeczy, których np. nie dalibyśmy rady zrobić w normalnych warunkach. To samo tyczy się marszu. Jestem prawie, że pewien, że w sytuacji zagrożenia zasięg każdego ulegnie znacznemu zwiększeniu.
Podsumowując. Przemieszczać się potrafi każdy, ale mało kto robi to dobrze. Jeśli jeszcze nie wypracowałeś własnego systemu pozwalającego na bezpieczny i sprawny marsz, to stosując się do powyższych wskazówek masz szansę szybciej osiągnąć swój cel, oraz zwiększyć swoje bezpieczeństwo, które powinno być priorytetem niezależnie od zewnętrznych czynników.
well… to jest taki niedoceniany aspekt preperingu. Trenowanie. Skupiamy się na sprzęcie i przepisach na grilowane dżdżownice a jak co do czego.
Polecam częsty wysiłek fizyczny który pozwoli na wyrobienie kondycji. I nie siłka tylko biegi. Dobre są zwykłe truchty – ok 7-8 km/h, czyli niewiele szybciej niż wynosi zwykły marsz. Jeśli jeszcze połączyć je z pracą nad oddechem to efekty są zauważalne.
Pamiętasz nasz biegi a’al zombi?