My się zimy nie boimy – tolerancja niskich temperatur

Niektórzy z was pewnie mogli by powiedzieć, że prawdziwych zim już nie ma. Patrząc na średnią z ostatnich kilku lat to rzeczywiście temp. panujące o tej porze roku nie zwiastują wielkiego zlodowacenia. Mimo to zimowe minusy potrafią wielu z nas zajść za skórę. A co jeśli istnieje kilka prostych sposobów na zmniejszenie swojej wrażliwości na zimno?

Nie będzie to materiał w stylu “firmy odzieżowe go nienawidzą, odkrył jeden prosty trik jak pozbyć się zimowych ubrań”… Odpowiednia odzież zapewniająca prawidłową izolacje w warunkach zimowych jest bardzo ważna i często może decydować o naszym być albo nie być. Bardzo łatwo można wyziębić organizm co może prowadzić nawet do śmierci. Z racji tego, że niestety nie zawsze możemy liczyć na to, że nasza odzież będzie odpowiednio dobrana do panujących warunków pogodowych powinniśmy umieć radzić sobie z zimnem w inny sposób.

Przez całe życie kształtujemy nasz organizm oraz psychikę, i to właśnie w niej kryje się wiele naszych słabości. Po części sami ustalamy sobie barierę komfortu poniżej, której stwierdzamy że jest nam zimno. Dlatego warto znać kilka prostych sposobów na przesunięcie tej granicy i zwiększenia swojej odporności na niską temperaturę.

Z zimnem za pan brat…

Jeśli masz się do czegoś przyzwyczaić musisz mieć z tym często do czynienia. Wraz z każdym powtórzeniem danego ćwiczenia stopniowo uczymy się go coraz lepiej. Ciało wykształca odpowiednie pary mięśni i przyzwyczaja się do ruchu. Tak samo z zimnem aby się z nim oswoić trzeba wystawiać się częściej na jego wpływ.  W ten sposób stopniowo zwiększymy swoją odporność  najpierw na chłód by z czasem dobrze radzić sobie nawet z “dużymi minusami”.

Ogrzewanie w domu

Dobrym przykładem na potwierdzenie tej teorii jest mój znajomy. Mieszka on w dużym domu z cegły ogrzewanym przy pomocy klasycznego pieca. Taki dom ciężko dobrze ogrzać, a dodatkowo trwa to bardzo długo. Dlatego jego mieszkańcy przyzwyczajeni są do ciągłego przebywania w temp 14-15 stopni. Nasi znajomi często zwracają mu uwagę, że ma zimno w domu. (Kiedyś też tak mówiłem…)Dla większości taka temperatura w domu jest stanowczo za niska. Jest to efekt ciągłego dogrzewania mieszkania w sezonie zimowym.  Jeśli utrzymujemy ciągłą temperaturę powyżej 23 stopni nasz organizm przyzwyczaja się do niej i traktuje jako naturalną.  Przez co nawet chwilowe przebywanie w niższej temperaturze prowadzi do drastycznego odczuwania zimna.

Zaproś zimno do domu…

Jak rozpocząć swoją przygodę z zimnem? Stopniowo obniż temperaturę w domu. Jeśli mieszkasz w bloku szczególnie nie w mieszkaniach granicznych możesz po prostu wyłączyć ogrzewanie. Jeśli jest lokal graniczny lub jest to dom wolno stojący, zmniejsz siłę grzania, tak by obniżyć temperaturę o klika stopni. W ten sposób wracając z dworu nie odczujemy tak dużej różnicy temperatur. Zbliżając wewnętrzne warunki termiczne do zewnętrznych zwiększymy naszą tolerancję na zimno. Nie odczujesz również takiego szoku wychodząc na dwór gdy będzie bardzo zimno.

Inuici wewnątrz iglo
Inuici wewnątrz iglo

Ważne by nie robić nic gwałtownie. Zwiększanie swojej tolerancji na zimno powinno odbywać się stopniowo. Gdy już wyeliminujemy konieczność grzania lub zwyczajnie zmniejszymy jego intensywność będziemy o wiele lepiej znosić niższe temperatury na zewnątrz.  Dodatkową korzyścią jest zmniejszenie wydatków na ogrzewanie.

Powyższą technikę stosujemy już od 3 lat, docierając do etapu całkowitego wyeliminowania ogrzewania w mieszkaniu. Z doświadczenia wiem, że podczas “zaprzyjaźniania się” z zimnem przydaje się dodatkowa odzież. Gdy nie dajesz sobie rady z chłodem w mieszkaniu zamiast rozkręcać kaloryfer zwyczajnie załóż dodatkową warstwę ubrania. Ważne jednak by nie była to bardzo ciepła warstwa. Prędzej czy później dojdziesz do poziomu gdy będziesz we własnym domy chodzić w przysłowiowych gaciach niezależnie od temperatury panującej w nim (Zachowując oczywiście zdrowy rozsądek)

Warstwy, czyli co i kiedy zakładać…

Nigdy nie sądziłem, że przez chwilę wcielę się w rolę “szafiarki” i powiem w co się ubierać a w co nie 😉 Mimo całkowitej obojętności dla panującej mody, postaram się jednak sprzedać kilka swoich patentów na radzenie sobie z zimnem na zewnątrz. Jak wiadomo okres jesienno-zimowy to czas wahań temperatury oraz gwałtownych zmian warunków pogodowych. Ciężko jest dobrać w tym okresie uniwersalną odzież. Mimo to nie powinniśmy zawsze przyjmować najgorszej wersji wydarzeń i ubierać się w najcieplejsze ubranie jakie mamy. Taka taktyka może się nie sprawdzić w przypadku ocieplenia.

Mimo zwykłego ubrania znosimy dobrze mocny wiatr i niską temperatruę
Mimo zwykłego ubrania znosimy dobrze mocny wiatr i niską temperaturę

W dzieciństwie ciągle słyszałem klasyczne “Czapkę załóż!”, zazwyczaj tego nie robiłem bo było mi zwyczajnie ciepło. Przyzwczajałem się do wiatru chłodu i do dziś nie jest to dla mnie uczucie, które potrafi mnie zawrócić do domu… Choć ze względu na brak łysą głowę czapkę nosze częściej z szacunku do własnych zatok.

Ubranie powinno być dobrane tak, by jego warstwy pozwalały na regulacje temperatury. Możliwość ciągłej zmiany konfiguracji sprawia, że bez problemu możemy w dowolnej chwili rozpiąć wszystkie warstwy wierzchnie i doprowadzić chłodniejsze powietrze do ciała unikając spocenia się. Możliwość taka sprzyja ciągłemu przyzwyczajaniu się do chłodu.

Gdy po raz pierwszy w sezonie temperatura spada poniżej 10 stopni i widzę ludzi w kurtkach puchowych i czapkach na głowach śmieję się w duchu pomykając wesoło w cienkim polarku. Te i wiele innych działań przez wiele lat doprowadziły mnie do sytuacji, w której jestem wstanie w tym samym zestawie ubrań wyjść w listopadzie na spacer czy też zdobywać w sylwestra Babią Górę. Tak przy okazji zapraszam na materiał [TU LINK] z tamtej wycieczki z dodatkiem filmu. Możecie zobaczyć jak byłem ubrany, a na szczycie było naprawdę chłodno.

Pamiętaj jednak by we wszystkim co robisz zachować zdrowy rozsądek. Nawet jeśli oswoisz już swój organizm z niższymi temperaturami, nie możesz popadać w skrajności. Przebywając na zewnątrz w chwili gdy odczuwalna temperatura sięgnie przykładowo -20 stopni nie możesz zapomnieć o odpowiedniej izolacji. Takie warunki mogą być już niebezpieczne dlatego odpowiednie przygotowanie jest tak ważne. Wcześniejsze przyzwyczajanie organizmu do zimna może jedynie ułatwić nam zniesienie go jednak nie zastąpi nam odpowiedniej odzieży.

Wszystko ok, ale z głowa

Podsumowując zima nie taka straszna jak ją malują. Odpowiednie podejście oraz przygotowanie ułatwia znoszenie jej kaprysów. Mimo to nie warto popadać w skrajności i wiedzieć kiedy, należy zastosować odpowiednią odzież. Jak warunki w tym roku pozwolą to pewnie pojawi się druga część o tym jak się ogrzać gdy naprawdę robi się zimno.

 

 

 

5 myśli na temat “My się zimy nie boimy – tolerancja niskich temperatur

  1. A co jeżeli nastąpi odmrożenie. Nie wszyscy mają dobre krążenie. Radziła bym w krytycznych momentach mieć przy sobie herbatkę z imbiru.

  2. Dobry artykuł. Ja jestem przyzwyczajony do zimna. Od siebie dodam jeszcze dwie sztuczki.

    1) Częste wydalanie obiema drogami. Co tu dużo mówić kał i mocz to produkt zbędny w naszym organizmie. Trzeba zdawać sobie sprawę, że organizm trzyma temperaturę ciała na tym samym poziomie, niezależnie od wypełnienia pęcherza czy jelit. Czyli mówiąc wprost – marnowana jest energia i ciepło na ogrzanie zbędnych substancji. Zwłaszcza w tym wypadku problemem jest mocz który (jak każdy płyn) “stygnie” i który organizm musi cały czas podgrzewać.

    2) Myślenie o tym, że organizm zaczyna się sam ogrzewać. Takie włączanie “wewnętrznego piecyka”. Może wydawać się to dziwne, ale działa – sam sprawdzałem. Trzeba wyrównać oddech i myśleć o cieple. Organizm powinien wtedy zareagować i zająć się zwiększaniem temperatury ciała. Metoda byłą nawet sprawdzana w “Pogromcach Mitów” tam koleś wchodził do basenu z lodowatą wodą bez stosowania tej sztuczki i z jej zastosowaniem. Chodzi przede wszystkim, żeby nasze ciało skupiło się na grzaniu, a nie panikowaniu, że jest zimno i zaraz czeka nas śmierć 😉

  3. Z tym wyłączaniem ogrzewania to uwaga. Owszem przegrzewanie organizmu nie jest dobre. Ale niedogrzewanie pomieszczeń – powoduje dopuszczenie wilgoci do ścian a tu prosta droga do wpuszczenia na mury grzyba. To nie jest zdrowe.

    Takie wilgotne ściany ciężej jest ogrzać bo to oznacza poprostu “wygotowanie ” wody znajdującej się w murach. Dodatkowo taka wilgotna ściana działa jak mostek cieplny “ekspedjując” ciepło na zewnątrz. Utrzymanie tam stałej temperatury kosztuje nas więcej.

    Ważne jest wiedzieć jak grzać i jak wietrzyć.

    1. Dlatego napisałem by robić to z głową. Wiadomo przecież, że nie można wyziębić mieszkania. Jeśli mieszkanie nie jest graniczne spokojnie można pozwolić sobie na nie grzanie. Wystarczające ciepło będzie płyneło od naszych sąsiadów:)

  4. Wzmianka o zakładaniu ubrania wydaje się taka oczywista, a jednak niektórym taka opcja do głowy nie przyjdzie. Pamiętam pretensje lokatorki, że “w mieszkaniu jest kosta”, wygłaszane przez nią w koszulce na ramiączkach podczas gdy za oknem na dworze było minus 20 stopni, już drugi tydzień. A jak powiedziałam: “Zimno ci? To dlaczego nie założysz swetra?” to się pogniewała. Jak małe dziecko…

Dodaj komentarz

dwa × pięć =

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.