Dla mnie preping to szerokie pojęcie i zdecydowanie wykracza ponad to, co zwykliśmy widzieć w telewizji. Tym razem będzie o wędzeniu. Nie będę się jednak bawił w Magdę “Godzillę” G. i nie znajdziecie tu żadnych przepisów czy testów zalew do mięsa. Będzie bardzo prepersowsko.
Na początek trochę definicji
Wędzenie należy do najstarszych, praktykowanych od wielu tysięcy lat, sposobów utrwalania żywności. Podczas wędzenia produkty są poddawane obróbce termicznej, która ma na celu możliwie równomierną zmianę stanu wilgotności wędzonki i spowodowanie jej spulchnienia pod wpływem temperatury (gdy wędzimy na gorąco) oraz procesów autolitycznoenzymatycznych (gdy wędzimy na zimno).
Tak po naszemu, wędzenie to powolna obróbka cieplna, a efekty oprócz tego, że smaczne, zdrowe i (co ważne z naszego prepersowskieg punktu widzenia) trwałe.
O tym, co można wędzić (w zasadzie wszystko, polecam śliwki) znajdziecie w necie mnóstwo informacji, i o tym, jak? Równie dużo. W czym zatem problem. Wędzenie ma na celu wydłużenie daty przydatności do spożycia produktów oraz ułatwienie ich przechowywania. O wile łatwiej jest przechować w suchym miejscu uwędzone mięso niż jego surową odmianę. Tego typu obróbka termiczna jest również wydajniejsza i zdrowsza od smażenia. Mięso nabiera fajnego smaku oraz zapachu, i właśnie ten zapach oraz dym dobywający się z waszego obozowiska może ściągnąć do was nieproszonych gości. W naszym wypadku ściągnął tylko dzikiego kota, ale w sytuacji gdy zmuszeni będziemy się ukrywać na pewno się kilka razy zastanowię zanim coś uwędzę.
Otóż zauważyłem, że razem z modą na własną produkcję pojawia się w necie mnóstwo na wpół lub całkowicie profesjonalnych wędzarni. W necie można też znaleźć mnóstwo filmów instruktażowych traktujących o ich budowie. Ładne to to, ale kosztuje, jest pracochłonne i takie mało prepersowskie. Warto poczytać na temat budowy wędzarni lub po prostu eksperymentować z własnymi projektami. Przecież jeśli nadejdą trudne czasy może nie udać nam się zakupić zestawu DIY wędzarni.
Tym samym odchodzi w niepamięć to słynne wędzenie w beczce. Kto pamięta? “Kiedyś to było teraz to nie ma” co nie znaczy, że inne konstrukcje są złe.
Jak zbudować wędzarnie?
Otóż nasza wędzarnia, którą postawiliśmy sobie, w naszej rezerwowej kwaterze. O dziwo konstrukcja drewniana również nadaje się do wędzenia. Zbudowana została z tego, co zostało nam po budowie różnych elementów wyposażenia działki. Trochę drewnianych odpadów, gwoździ, kamieni i metalowa podstawa od barakowozu. Efekty? No wygląda to jak marsjański lądownik, ale mięsko z tego wychodzi świetne. Dodatkowo wspólne wędzenie to wspaniała okazja do naszych prepersowskich rozmów. Wędzenie to nie jest szybki proces. Należy się uzbroić w cierpliwość oraz w odpowiednie ilości drewna, które będzie nam potrzebne by utrzymywać temperaturę wewnątrz wędzarni. Poza tym nie potrzeba do tego tajemnej wiedzy.
Jak wędzić?
To proste! Wkładasz mięso do wędzarni… rozpalasz ogień w palenisku i wędziesz. Jedyne o czym musisz pamiętać to temperatura. Nie powinna ona być zbyt wysoka jeśli nie chcesz zmienić wędzenia w pieczenie. Choć samą temperaturą możesz również się bawić. Pozostałe szczegóły to już oddzielna historia. Mięso nie musisz specjalnie przygotowywać jeśli nie chcesz. Natomiast jeśli chcesz uzyskać lepszy smak czy też dłuższa date przydatności do spożycia to już należy przyłożyć do tego więcej uwagi. Ale o przepisach to chyba nie w tym tekście. Może nagramy o tym oddzielny film.
Tak naprawdę to, jak będę miał potrzebę to do wędzenia, wystarczy mi spirorura, a jak będzie mi jej żal, to użyje czegokolwiek innego — co tylko będzie pod ręką. Nawet zwykłych gałęzi.
A wy w czym wędzicie? Piwo dla tego, który mnie zaskoczy… Uprzedzam, łatwo nie będzie.