Wygląda na to, że rośnie nam nowa ciekawa tradycja. Może nie świecka, ale ważne to, że pozytywna. Mamy za sobą już II konwent Preppers Poland organizowany przez Sławka Niznera. Dlaczego więc piszę o tradycji? A dlatego, że znów była to świetna impreza i tak jak rok temu ściągnęła w centrum polski genialne towarzystwo. Gotowi czy nie… ruszamy z relacją!
A na początek mały klip (nie bądź żyła zostaw suba:))

Wydarzenie zaplanowane było na trzy dni (27-29 maja), mi niestety nie udało się załatwić całego dnia wolnego a jedynie wyrwać się 2h wcześniej więc po ogarnięciu wszystkich tematów, trzymających mnie w domu o 16 wyruszyłem do Piątku:) (w piątek do Piątku). Całość miała miejsce na ternie ciekawej miejscówki o nazwie Battle Arena.

Część uczestników już zdążyła zjechać na miejsce. Namioty wyrastały jak grzyby po deszczu, co już zapowiadało, że w tym roku będzie jeszcze więcej ludzi podczas ubiegłej edycji. Podobnie jak rok temu taki teraz rozbiliśmy namiot w grupie znajomych z pierwszej odsłony konwentu.

Cała ekipa w jednym miejscu zwiastowała dobrą zabawę. Nie było inaczej, zanim zmrok zapadł na dobre słychać już było gwarne rozmowy i huczne toasty. Impreza integracyjna, która otwierała konwent ogarnęła całe pole namiotowe i była naprawdę udana. Długo walczyłem zanim trafiłem do namiotu. Takie spotkania mają to do siebie, że nigdy nie zapada cisza. Gdzie się nie obrócisz wpadasz w wir dyskusji. Można tak do rana…
A propos poranka… Poranki jak to poranki, pogoda dopisała i ten też był piękny 🙂 (Przynajmniej dla nas). Zerwałem się dość wcześnie by poukładać sobie materiał na swoją prelekcje, która zaplanowana byłą na godzinę 10.00. Po śniadaniu byłem gotów, odrobinę zjedzony przez tremę czekałem na wywołanie na salę. Trema spowodowana byłą ilością uczestników. Z każdą chwilą przyjeżdżały kolejne auta pełne ludzi.

Zrobiło się trochę zamieszania z programem i moja prelekcja przesunęła się na 19.40. Zanim przyszła moja kolej odwiedzałem zajęcia innych, gdzie można było się dowiedzieć wielu ciekawych rzeczy. Nie będę dokładnie opisywał wszystkich poruszanych zagadnień bo nie starczyło bo nikt by tego nie czytał. Ale można uczestniczyć między innymi w:
- Zajęciach DIY na których Morden pokazywał jak wykonać własnoręcznie łuk w domowych warunkach.
- Prelekcji Marka na temat jego sprzętu i plecaka BOB
- Zajęciach z pierwszej pomocy prowadzonych przez zespół Magdy
- Genialnych warsztatach Patryka na których poznaliśmy wiele ciekawych sposobów na rozpalenie ognia.
- Traperskich zajęciach Adiego
- Praktycznej samoobronie
I wielu wielu innych a w tym również mojej prelekcji na temat Ewakuacji, poprowadziłem wraz z Konradem Buszą, który uzupełnił ją o zagadnienia praktycznego survivalu.

Mówiem międzyinnymi o:
- Czym jest ewakuacja
- Jak się do niej przygotować
- Aspek psychologiczny opuszczania domu
- Jak dotrzeć do celu ewakuacji
- Jak się przemieszczać
- Budowanie procedur
- i więcej 🙂
- I dużo survivalu od Konrada Buszy

Starałem się przedstawić ten ogromny temat kompleksowo, jednak wiadomo, że ramy czasowe które nas ograniczały nie pozwalały na to by powiedzieć wszystko. Interakcja z publiką, która bardzo pozytywnie mnie zaskoczyła rozbiła odrobinę mój plan wypowiedzi przez co mam wrażenie, że nie powiedziałem wszystkie co chciałem.
Dlatego też cały materiał, który został przygotowany łącznie z zapisem wideo z naszej prelekcji udostępnię jako udzielny materiał. (tu będzie link)
Pozytywnie zaskoczyło mnie zainteresowanie i zaangażowanie słuchaczy, padały pytania uzupełniające a co najważniejsze widać było, że słuchali. Była to moja pierwsza prelekcja tego typu tym bardziej cieszyły mnie pozytywne komentarze i pochwały po wszystkim. Na koniec po sali przeszła bardzo miłą fala braw, które wraz z panującą po atmosferą były dla mnie świetną nagrodą.
Wielkie dzięki Konrad, za współpracę!

Tego dnia odbyła się jeszcze pożegnalna impreza wraz z ogniskiem integracyjnym. Można było się bliżej poznać ze wszystkimi. Każdy miał możliwość opowiedzieć o sobie. Wymiana doświadczeń i wysłuchiwanie ciekawych opowieści tworzyły cudowny klimat.

Niedziela to już dzień upływający pod kątem pakowania. W między czasie po treściwej jajecznicy komentowaliśmy przebieg Konwentu.To co nam się podobało, jego zalety ale również i wady. Tu dwie uwagi typowo organizacyjne. Przy organizacji następnej edycji przydałoby się załatwić toitoie (kibelki), które, na pewno byłyby czymś fajnym dla kobiet i dzieci. I trochę z eko… przydało by się może załatwić normalne drewno na opał. Wiadomo, można sobie poradzić. Jesteśmy zaradni umiemy zbierać drewno, czego przykładem było sobotnie ognisko. Jednak po co ścinać żywe drzewa jeśli można by na tak dużej imprezie zrobić fajniejsze ognisko.

Jak widać marudzić nie ma na co, było bardzo fajnie i na pewno zrobimy wszystko by nie za brakło nas na konwencie za rok! Jeśli tylko będzie możliwość przygotujemy dla was kolejny fajny materiał!
Czyli co? Impra – zajęcia – Impra… że wam wąrtoby niepowysiadały od tej ciężkiej pracy…
Trochę tak:) ale najważniejsze, że było bardzo fajnie!