Podróż celem, nie do celu…

Straszne rzeczy dzieją się pod naszym adresem. Rzeczywistość życia i wielu hobby sprawia, że zaniedbałem Gotowego na Jutro. Nikt jednak nie chce słuchać tłumaczeń. Dynamika zmian w ostatnich latach jest bardzo wysoka. Pomijając światowe i wszechobecne zmiany jedno zostaje niezmienne. Chęć realizowania pasji, która napędza nas do działania. Tak samo właśnie jest z naszą główną pasją jaką są podróże.

Odkąd pamiętam jeździłem, pociągiem, autobusem, samochodem a nawet i kajakiem choć to już pod jazdę ciężko podpiąć. Powiedzmy więc może, że odkąd pamiętam podróżowałem. W młodości z ojcem później coraz częściej na własną rękę. W tym miejscu powianiem znaleźć chwilę na szczerość… i przyznać się do tego, że jestem uzależniony. Słowo to nie jest użyte tu przypadkowo ponieważ uczucie uzależnienia od podróży a w moim przypadku od przygody towarzyszy mi od pierwszych chwil po powrocie do domu… Najlepszym dowodem na potwierdzenie mojego nałogu jest tegoroczna wyprawa, a raczej jej podsumowanie, którego dokonaliśmy wraz z Siwą po powrocie do domu.

“W przyszłym roku nie jedziemy na wyprawę”

Z wyprawy TransRomania 2021, wróciliśmy bardzo zmęczeni. Na razie możecie zobaczyć u nas jedynie zwiastun filmu…

Działo się sporo, tempo jak zwykle było duże a do tego finał wyprawy delikatnie rzecz ujmując był daleki od zaplanowanego. Mieszanka zmęczenia na urlopie plus stresu związanego z rozerwaniem przyczepy… jeszcze znajdzie miejsce w naszych materiałach. Natomiast była ona bezpośrednią przyczyną naszej decyzji… Sam nie wiem w tej chwili czemu to powiedziałem, prawdopodobnie dla dobra swojego małżeństwa… Sam również byłem lekko zrezygnowany stanem przyczepy oraz dodatkowymi kosztami. I tak może to po części “była nasza wspólna decyzja” mimo to wiedziałem już wtedy, że gdzieś z tyłu głowy czuje znów zew przygody.

Wystarczyło kilka dni by i kilka spotkań podczas, których opowiadaliśmy przygodę ze Strategici by złapać dystans do historii i zacząć się z niej śmiać. W kryzysowych sytuacjach polecam wam powiedzieć sobie klasyczne “Spokojnie, jeszcze wszyscy będziemy się z tego śmiać”- to pomaga. Tak też się stało i tym razem. Początkowe nastawienie na lajtową wycieczkę… zaczynało nabierać charakteru i cech wyzwania. Do planowanego spokojnego wyjazdu o charakterze stacjonarnym dokładałem powoli… albo rowery… a może pieszo… a może wynajmiemy gdzieś samochód lub łódź… I wszystko po ty wizja stacjonarnego wypoczynku znikała coraz to dalej za szeregiem urozmaiceń i wyzwań. To właśnie ciągła chęć odkrywania doprowadziła nas do takich miejsc

Nasze prywatne jezioro w pewnym tajemniczym miejscu w Rumunii

Wiele osób tego nie rozumie… ale my jako podróżnicy amatorzy wciąż mamy zakodowaną chęć pokonywania trudności i zdobywania. Przykładem, którego najczęściej używam w takich dyskusjach z “mugolami” (Ludzie nie rozumiejący naszego stylu podróżowania) jest mój wymarzony Pamir. Nie sztuką jest polecieć do Tadżykistanu wynająć auto i przejechać Pamir highway. Sztuką jest ruszyć z pod domu dotrzeć tam o własnych siłach, pokonać ją i na koniec wrócić. Przekleństwo jakim jest chęć stawiania sobie coraz większych wyzwań nie pozwala spokojnie usiąść na tyłku i wypoczywać w hotelu. Choć wiem, że kiedyś na pewno pojadę do jakiegoś… bo w końcu obiecałem to Żonie to wiem również, że to nie będzie 2022… tym razem znów musimy ruszyć w nieznane. Nie ważne gdzie ważne by ruszyć bo to właśnie podróż jest celem a nie jej przeznaczenie.

Dodaj komentarz

dwa × 4 =

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.