Wyprawa Ukraina – Rumunia 2018 cz.2

Druga część relacji z naszej wyprawy Ukraina – Rumunia 2018.

Nawet gdy na siłę nie szukaliśmy głębokich kłopotów… nagle głębokie błoto czy strome podjazdy same nas znajdowały. Niepokój był tym większy im trudniejszy stawał się teren. Świadomość braku wsparcia oraz wyciągarki sprawiała, że zwyczajnie zaczynałem się zastanawiać czy przypadkiem nie zostawimy w tych górach samochodu.

Trasa, która okazała się nieprzejezdna, zepchnęła naszą ścieżkę z wyznaczonego szlaku. Początkowo poszukiwane emocje z czasem doprowadziły do tak wysokiego poziomu adrenaliny, że już nie było innej drogi niż do przodu. Ciężko będzie opisać co tak naprawdę przeżyliśmy walcząc w tym wąskim lesie.  Ślady walki do dziś widoczne są na aucie.

Jednak jakoś udało nam się przez to przejść i zjechać z gór. Jestem wręcz pewien, że straty byłyby o wiele większe gdyby nie to, że działaliśmy razem. 

Nie powstrzymało nas to jednak przed następnym zjazdem z asfaltowych szlaków. Dzięki temu trafiliśmy między innymi na piękne połoniny, gdzie pomiędzy chmurami zjedliśmy pyszny obiad. Wjeżdżając tak wysoko bardzo szybko zmieniała się temperatura. Gdy na dole można było smażyć się w 30 stopniach na górze na górze było ledwo klika stopni na plusie. 

Taka forma podróżowania, pozwala na pełną dowolność w dopieraniu sobie miejsc na nocleg. W krajach takich jak Ukraina i Rumunia zatrzymać można się prawie wszędzie. Oczywiście z wyłączeniem tych miejsc w których nie można 🙂 Czyli wszelkich obszarów chronionych, parków narodowych, rezerwatów, itp. Mi się to bardzo podoba. Codziennie zatrzymujesz się w nowym obcym miejscu gdzie czekają nowe przygody.

Nie wszystkie zamierzone cele udało nam się osiągnąć. Oznacza to, że musimy jeszcze nie raz wrócić w tamte rejony. Zostało zbyt wiele dróg do odkrycia. Dlatego też możecie być pewni, że takie materiały jeszcze powrócą na Gotowego na Jutro. 

Dodaj komentarz

1 + jedenaście =

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.