Weekend w przyczepie przy -30 stopniach. Test chińskiego WEBASTO

Życie trzeba sobie czasem utrudniać by potem smakowało lepiej… Odkryłem w tym haśle wiele sensu. Zauważyłem również, że zachowuje się w ten sposób od lat i daje mi to naprawdę dużo radości. Podświadomie więc i tym razem korzystając z odwiedzin tzw. bestii ze wschodu, wraz z załogą #Zaswoje ruszyliśmy na Polską Syberie czyli podlaskie. Plan był prosty wyrwać się na trochę z miasta, a przy okazji doświadczyć ciekawych temperatur w odpowiednim do tego miejscu. Korzystając z wolnego, postanowiłem również przetestować chińskie webasto, które zainstalowałem w naszym wyprawowym domu. Zaczynajmy…

Zestaw wyprawowy na cywilnych kołach

Tak kupiłem przyczepę… i to nie byle jaką bo naszą rodzimą. Zapiekankę czyli Niewiadów N126. Nie jestem kolekcjonerem, więc mojej trzyczepce daleko do oryginału, jednak jest naprawdę wygodną opcją do podróżowania w modelu 2+1. Po tego rocznej wyprawie mam całkowicie dość dużego przestronnego namiotu. Mimo iż, było naprawdę wygodnie, codzienne rozkładanie i składanie było uciążliwe. (Jak znajdę czas to i o tej wyprawie napiszę). Myślałem, że przyczepy są dla starych ludzi… ale z drugiej strony zawsze mi chodziła po głowie mała przyczepa ciągnięta za terenówką po bezdrożach. Taka odrobina luksusu w outdoorze, która jest miłą odskocznią od spartańskich wypadów w dzicz. Jest też to super sposób na wyciąganie rodziny częściej z domu. Szczególnie gdy macie małe dziecko, to takie krótkie wypady pod namiot czasem stają się uciążliwe w przygotowaniach, a do przyczepy wystarczy wsiąść i już ruszyć przed siebie. Natomiast nie o tym miał być ten wpis… o przyczepie jeszcze na pewno będzie, wróćmy do historii.

Mamy warun. Zimno i mroźno… #gimbynieznajo

Meteorolodzy przepowiedzieli nam piękne mrozy i się nie pomylili. Gdy wyjeżdżałem z Warszawy na termometrze w galloperze widniało skromne -10. Z każdym kilometrem na wschód, temperatura spadała. Szybko przekroczyła -15, by w chwili parkowania na bazie osiągnąć -20. Zależało mi na sprawdzeniu jak będzie grzało w takich temperaturach, oraz jakie zużycie ropy osiągnie. Przygotowałem zapas 10l ropy, plus 5 na czarną godzinę. Nigdy wcześniej nie spałem z takim ogrzewaniem, testowana instalacja również była zupełnie nowa, więc warunki do testowania wybrałem sobie idealne. Zbliżała się godzina 20 gdy postanowiłem uruchomić webasto. Nie wiedziałem w jakim tempie i stopniu będzie grzała się przyczepa… Jednak gdy startowałem, w środku było -18 stopni. Pokazuje to tylko, że taka przyczepa nie posiada niestety dobrej izolacji. Ściany są cieniutkie i chronią głównie przed deszczem i wiatrem.

Sukces! Webasto odpaliło. Mocy nie powinno zabraknąć… Choć zastanawiałem się czy przy braku izolacji da sobie radę. Zdecydowałem się na wariant o mocy 5KW, przynajmniej tyle obiecuje specyfikacja. Temperatura bardzo szybko zaczęła się podnosić. Po 10 minutach w środku było już ok. 5 stopniu na plusie, a z nawiewu wylewała się płynna lawa. Piec ruszył pełną parą, dosłownie nie można było utrzymać dłużej ręki przy nawiewie. Zdecydowałem się na 5kw po lekturze wielu grup internetowych. Jest to najpopularniejszy wybór, jednocześnie bałem się, że 2KW zwyczajnie nie da sobie rady przy braku izolacji. Nie chciałem by cały czas musiało chodzić na pełnych obrotach.

Gdy testowałem webasto w temp ok. 6-8 stopni na plusie, po nagrzaniu przyczepy do zadanej temperatury, wentylator zwalniał a pompa wydłużała takty pracy. Praktycznie praca ogrzewania była dla mnie nie zauważalna. Tym razem temperatury nie były dla nas tak łaskawe. Ze względu na brak izolacji webasto prowadziło ciągłą walkę z termostatem o osiągniecie i utrzymanie zadanej temperatury. Mimo iż temperatura była zgodna z moją wolą, niestety webasto nie zwalniało do minimum i szumiało trochę głośniej. Nie był to jednak hałas nie do zniesienia. Zwyczajnie szumiało, jak widać dało się z tym żyć…

Panel sterujący luksusem

Nie wiedziałem, jakiego spalania oczekiwać, dlatego zatankowałem 10l zbiornik do pełna i do tego odłożyłem na bok awaryjne 5l na wszelki wypadek. Wiedziałem jedynie, że w takich mrozach na pewno nie mogę nastawiać się na ekonomie w ogrzewaniu. Przy osiągnięciu pełnej mocy spalanie powinno wynosić około 0.8l na godzinę pracy webasta. Jest to jednak wartość maksymalna i raczej tak wysokie spalanie osiągnąć trudno. Dzięki termostatowi urządzenie pracuje dość inteligentnie i nie marnuje paliwa, jeśli nie jest to koniecznie. Nie podam wam tu dokładnych wyliczeń, ponieważ nie pamiętam dokładnie ile godzin korzystałem z ogrzewania. Będą to rachunki przybliżone.

Zamarznięta przyczepa N126

Webasto uruchomiłem w piątek około godziny 19.00 i pracowało do 10 rano. Mamy tu pierwsze 15h. Termostat nastawiony miałem zazwyczaj na 21-23 stopnie. Odczyty z wyświetlacza sterującego pokrywały się z zewnętrznym termometrem. Następnego dnia, przy okazji modernizacji i porządków w elektryce pogrzałem około jednej godziny i potem znów ok. 22 wieczorem rozpoczynałem nagrzewanie przyczepy. Tym razem webasto pracowało do 5.30… bo wtedy właśnie ropa straciła swoje właściwości i wytrąciła się w niej parafina… Niestety diesel jest paliwem dość wrażliwym na minusowe temperatury. Jest to szczególnie odczuwalne w małych nie izolowanych zbiornikach czy pompkach, przewodach. Tam tworzą się zatory i następnie tracimy zasilanie paliwem. Zanim jednak moja tania ropa się poddała grzałem ok. 8 godzin. W sumie daje nam to ok.23h grzania. Fizycznie mogło wyjść trochę więcej, bo możliwe ze w trakcie prac serwisowych dogrzewałem się nieco dłużej. Tak czy siak… w tym czasie zużyłem około 7-8l ropy, co daje nam spalanie na poziomie 0.304 – 0.340l ropy na godzinę pracy urządzenia. Pamiętajmy, że test odbył się w warunkach dużego mrozu a przyczepa nie posiada izolacji termicznej. Raczej nie planuje jej regularnie wykorzystywać w takich warunkach, jednak cieszę się bardzo, że dała sobie radę. Gdyby nie problemy z paliwem prawdopodobnie spałbym do rana jak suseł.

Gdy już wyszedłem z przyczepy i odzyskałem pewność ruchu, postanowiłem sprawdzić czy Galloper odpala. Raczej nigdy nie miał z tym problemów, jednak zważywszy że drugie auto uczestniczące w naszym wyjeździe miało problemy z odpaleniem, przyszła pora by to sprawdzić. Po długim odkopywaniu auta ze śniegu udało mi się wejść do środka. Akumulator po postoju wskazywał 12.4 co raczej wróżyło sukces, jednak po przekręceniu kluczyka na termometrze wewnątrz auta zobaczyłem -26 stopni. Pomielił, pomielił i zagadał, nie omieszkałem nagrać filmu z tego historycznego odpalania. Tu widać przewagę benzyny nad dieslem 🙂 Koniec końców i Landrovera udało się odpalić. Problemy z paliwem jednak nie powinny nikogo dziwić. Temperatura w nocy zeszła poniżej -30 stopni. Można powiedzieć, że było rześko.

Webasto się sprawdziło, samochód odpalił… a impreza? też się udała. Znaczy weekend zaliczony do raczej udanych. Raczej nie będę za często korzystał z przyczepy w takich mrozach, jednak teraz wiem, że z lepszym paliwem da ona sobie spokojnie radę. Jeśli poradziła sobie w najmroźniejszy weekend ostatnich lat to raczej średnie warunki naszego kraju nie są jej straszne. Do pełni szczęścia przydałyby się jeszcze jakieś panele fotowoltaiczne. Ale to spokojnie, bez ciśnienia.

Dodaj komentarz

13 − sześć =

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.